Nie wiem czy w psim świecie istnieje temat budzący więcej emocji i kontrowersji niż żywienie. Sposobów żywienia jest wiele, ich zwolennicy i przeciwnicy potrafią godzinami dyskutować, nie zgadzać się i udowadniać sobie nawzajem wyższość swoich racji.
Sama przeszłam przez różne etapy – ślęczałam nad tabelkami, wagą i grupowymi zamówieniami mięsa, w czasie gdy whippety BARFowały, wietrzyłam intensywnie dom w środku zimy w krótkim okresie gotowania posiłków (uwierzcie, dla wegetarianki zapach gotowanego mięcha jest naprawdę trudny do zniesienia…), z wypiekami na twarzy rozważałam kwestie pH w psim żołądku i możliwych konsekwencji mieszania form pożywienia.
Teraz mam już w sobie więcej spokoju, staram się obserwować psy, ich samopoczucie i preferencje, ale też wybieram taki model żywienia, z którym jest mi po prostu… wygodnie. Od dłuższego czasu podstawą diety chartów jest dobra sucha karma. A że panowie dość szybko nudzą się monotonią, często zmieniam karmy i lubię poznawać propozycje różnych marek. O RAW PALEO słyszałam już wiele pozytywnych opinii i naprawdę nie wiem, jakim cudem do charcich misek trafiła ona dopiero teraz! A stało się to – oczywiście – za sprawą Plebiscytu Top for Dog!
RAW PALEO Adult Medium Beef to pełnoporcjowa karma monobiałkowa, bez zbóż. Jej ogromnym atutem jest fakt, że rzeczywiście oparta jest wyłącznie na wołowinie – również tłuszcz w niej zawarty to tłuszcz wołowy (nie ma absolutnie żadnego dodatku drobiowego). To sprawia, że może być fajną propozycją dla psiaków uczulonych na drób czy wymagających diety monobiałkowej. Skład jest krótki i klarowny, w ramach wypełniacza występują tu ziemniaki i bataty. Same groszki są niewielkie i dla nas to spory atut – Chłopcy nie lubią dużych i twardych chrupek, a te drobne jedzą spokojnie, dokładnie gryząc.
Smakowitość to oczywiście kwestia bardzo indywidualna – wiem o tym doskonale, bo niejeden worek różnych zachwalanych karm został wzgardzony przez moje wybredne psy. Na szczęście RAW PALEO do tej grupy nie należała. Chudzi jedli naprawdę chętnie (nawet zupełnie „na sucho”, bez żadnej zachęty w postaci mokrej karmy!). Brzuszki pracowały bez zarzutu, efekty końcowe trawienia zbierało się łatwo i „przyjemnie” 😉
Nie mogę też nie zwrócić uwagi na opakowanie. Po pierwsze, mam dziwną, niewytłumaczalną słabość do tych białych worków – wydają mi się takie estetyczne i miłe dla oka, nawet jeśli stoją na widoku (a tak jest właśnie u nas). Worki RAW PALEO są wygodnie zamykane na „suwak”, dzięki czemu karma pozostaje świeża i pachnąca. Ten patent dobrze sprawdza się też w podróży (zapas karmy zabieraliśmy ze sobą na wycieczkę do Krakowa i dzięki suwakowi mogliśmy po prostu wrzucić napoczęty worek do samochodu, bez kombinowania). I na koniec coś o czym muszę wspomnieć – na etykiecie widnieje wesoły, rozpędzony whippet! Drobny fakt wywołujący mój uśmiech za każdym razem, gdy nadchodził czas posiłku 🙂 Jedyne, co nieco mniej mi się podoba, to pojemność – największy worek RAW PALEO to zaledwie 10 kg chrupek, podczas gdy większość testowanych przez nas karm w największej wersji występuje w workach 12 kg. Różnica niby niewielka, ale jednak wymaga częstszego kupowania kolejnych porcji lub składania jednorazowo większego zamówienia.
Wciąż trudno mi uwierzyć, że to był nasz pierwszy kontakt z RAW PALEO – jednak jestem już teraz pewna, że nie było to nasze ostatnie spotkanie 🙂 Estetyka, skład, smakowitość, wielkość groszków – pod tymi wszystkimi względami karma sprawdziła się u nas na medal! Jeśli więc zastanawiacie się nad wypróbowaniem tej propozycji – polecamy serdecznie. A może znacie i lubicie RAW PALEO już od dawna?